Nagle poczułam na ramieniu czyjeś usta... Siedziałam przed kominkiem, a na nogach miałam koc. Było mi ciepło i przyjemnie.
-Poszedł mi stąd, Vazquez - warknęłam. - Dawno po ciszy nocnej, a ja nie chcę nowego szlabanu. Mamy jeszcze dwa do zrobienia.
-Vazquez? - przede mną na fotelu usiadł Marc. - A ja naiwnie myślałem, że moje miejsce zajął Morata - mruknął. Jego oczy w nikłym świetle były teraz czarne. Nie lubiłam, gdy takie były, bo wtedy był zły.
-Kumplujemy się - szepnęłam spuszczając wzrok na litery, które nijak nie układały się teraz w słowa i zdania.
-Jasne - zapatrzył się w ogień. - Od kiedy to kumple całują po ramionach...
-Wymagasz ode mnie wstrzemięźliwości i wierności podczas, gdy sam w Monachium spotykałeś się z Sandrą? - powiedziałam bardzo cicho.
-Skąd wiesz?
-Zapomniałeś, że uczy się tu Canales i mamy taki zacny portalik o plotkach? - rzuciłam mu telefon, gdzie pół godziny temu pojawił się bardzo sympatyczny wpis.
Wyjazdy i nowe miejsca zawsze łączą się z kolejnymi znajomościami. W Amalii wymiany są rzadko praktykowane, ale się zdarzają. Przykład? Marc Bartra. W dwunastej klasie pojechał do Bayern Schule w Monachium, gdzie z zapałem przez dwa lata kopał piłkę na boiskach Bayernu Monachium. Wrócił do klasy czternastej, żeby skończyć edukację z prestiżowym dyplomem Amalii. Jeśli ktoś naiwnie sądzi, że przez ten czas skupiał się tylko na futbolu jest w błędzie. Sandra Elab, piękna Włoszka skradła jego serce na prawie dwa lata. Nie tylko Nelti układała sobie życie z Ally'm Moratą.
Rimani in contatto!
Besos, Am :*
-Am... - westchnął. - Sandra to już przeszłość.
-Nie wyszło i wróciłeś do Amalii? - spytałam, ale mój głos był tak przepełniony drwiną, że nawet Canales, który zazwyczaj nie wyłapywał takich rzeczy, by się zorientował.
-Naprawdę chcesz znać szczegóły? - spojrzeliśmy sobie w oczy. Jego tęczówki znów miały jasny odcień.
-Nie obchodzi mnie co robiłeś - odłożyłam książkę na stolik, wstałam i ruszyłam do drzwi.
-Nie wychodź. Babka od niemca krąży po korytarzach - mruknął znów patrząc w ogień.
-Skąd wiesz?
-Nie jestem ślepy jak Vazquez - podszedł do mnie i ostrożnie wyjrzał na korytarz.
-Może on jest zapatrzony na coś innego? - powiedziałam. Marc się wyprostował i z góry popatrzył mi w oczy.
-Rozumiem go - pogłaskał mnie delikatnie po policzku.
-Richie oddał ci przewodnictwo w grupie dziedziców? - chciałam zmienić temat.
-Tak. Stanton jest w porządku. Potrafi zachować prawa hierarchii.
-Jest dziedzicem. Ma to wpajane od dziecka. Jak każde z nas...
-Nasze dzieci też kiedyś zostaną tego nauczone, gdy przyjdą do Amalii jako słodkie pięciolatki - cmoknął mnie w usta i wyszedł na korytarz. - Rusz się, Bloom, bo dostaniesz szlaban - uśmiechnął się i poszedł w kierunku swojej sypialni.
-Palant - burknęłam.
Marc Bartra wszedł do saloniku swojego roku ciągle myśląc o Nelti. Przy jednym ze stolików siedzieli Canales, Vazquez i Isco i grali w karty. Morata leżał na kanapie obok nich i czytał jakiś sportowy magazyn. Nikt nie przejmował się ciszą nocną i spaniem, gdy następnego dnia mieli dzień treningów.
-Zagraj z nami. W pokerka - wyszczerzył się Canales.
Brunet uśmiechnął się delikatnie i usiadł na wolnym miejscu.
-Tęskniłem za tym - strzelił palcami i wziął karty.
-Oni za grą z tobą też - zaśmiał się Morata.
-Ally nie chce - skrzywił się Canales.
-Kto tęsknił ten tęsknił - mruknął Vazquez przypatrując się swoim kartom.
-Ja tęskniłem - odezwał się Isco.
-Za mną? Jak miło - zarechotał Bartra.
- Już sobie tak nie wlewaj.
-No, koguciku, ptaszek - Marc zerknął na Sergio - taki złoty mi śpiewał, że nieźle sobie poczynałeś w wakacje.
-Już musiałeś wypaplać? - Alarcon spojrzał na blondyna.
-Wymskło mi się - szepnął Canales.
-Oj i tak by się dowiedział. Szkoła nie ma aż tylu uczniów, żeby nikt się nie dowiedział. Dodaj do tego, że Bartra to dziedzic, więc Richie i tak by mu powiedział. Plus wszyscy gramy w piłkę, więc mamy podobne zajęcia. Canales tylko to przyspieszył. Poza tym Am o tym pisała. Przed nią nic się nie ukryje - wyjaśnił szybko Ally.
-No i co?! Nie chce, abyście o tym gadali. Macie o tym zapomnieć! - prychnął.
-Nie wiem czy uda mi się wymazać obraz jak z twojego hotelowego pokoju wychodzą prawie nagie laski - westchnął Morata.
-Lepiej powiedź czy coś zrobisz z Sophie - zaciekawił się Canales.
-Sophie nie chce ze mną rozmawiać!
-Nie dziwię się - mruknął Vazquez. - Jak szalejesz to szalej tak, żeby laska, która ci się podoba nie wiedziała.
-Tak szalałeś w Hamburgu? - syknął Bartra. Alvaro zmroził go lodowatym spojrzeniem.
-Kto to wie? - uśmiechnął się cynicznie. - Przynajmniej nie rozpuszczam fałszywych plotek o związku. Na każdą mówiłeś Sandra czy to jakiś zlepek imion?
-Mieliśmy chyba pomóc Isco, nie? - przerwał im Morata. Z tego wszystkiego aż odłożył magazyn i usiadł na kanapie. Czuł zbliżające się kłopoty, a on nie lubił mieć problemów.
- Ale wy już lepiej mi nie pomagajcie, bo ostatnio nic z tego nie wyszło - jęknął cicho. - Sophie jest wściekła i mnie unika. Muszę z niej zrezygnować, tyle w temacie.
-Zrezygnujesz z laski tylko dlatego, że cię nienawidzi? - zaśmiał się Vazquez. - Przecież nienawiść to bardzo silna emocja. Lepsza niż obojętność. Możesz z tego coś wystrugać.
-Odpuszczanie to pójście na łatwiznę - dodał Bartra.
-Gdy czegoś chcesz to walcz - Alvaro mierzył go uważnie spojrzeniem.
-Taka dziewczyna jest warta wszystkiego - szepnął Marc, a Sergio nagle poczuł, że wcale nie chodzi o Sophie.
-Walki do ostatniej kropli krwi - powiedział Vazquez. - W miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone.
-Wy chyba nie gadacie o mnie - zauważył Alarcon.
-O tobie a niby o czym? - oburzył się Alvaro.
-Oprócz tej samej szkoły, klasy i specjalności nie łączy nas nic - dodał Bartra.
-Nie licząc kobiety - szepnął Morata tak cicho, że nikt nie usłyszał.
-Bo ja tam już nie wiem co robić - Isco przejechał dłonią po twarzy. - Ona mnie ignoruje!
-Tak? To czemu zawsze rejestruje fakt, że jesteś obok? Gdy masz kogoś gdzieś to go nie zauważasz. Nie jesteś jej obojętny - zawyrokował Vazquez.
-Tylko szkoda, że nie daje mi się wytłumaczyć.
-Bo ostatnio ją okłamałeś! A ja ci pomagałem! - zawył Canales.
-Kobiety wybaczają i zapominają - uśmiechnął się Bartra.
-Może i wybaczają, ale nigdy nie zapominają - warknął Vazquez.
-Skąd wiesz? - syknął Marc.
-Bo umiem słuchać i dociera do mnie to co mówią między wierszami.
-Rzecz w tym, że Sophie nie mówi nic - Isco zrobił smutną minkę.
-Milczenie jest złotem. Czas spać - Morata wstał z kanapy. - Chodź - skierował się do drzwi.
-Przed snem pójdę jeszcze z nią porozmawiać - zarządził.
-Powodzenia - warknął Vazquez i skierował się do swojej sypialni.
Mam nadzieję, że się Wam podoba :D
W ostatnich dniach nic nie pisałyśmy, bo czasem brak weny, czasu, albo trzeba napisać licencjat... Pozdrawiam wszystkich studentów piszących pracę licencjacką, magisterską czy inżynierską (nie wiem czy to teraz, ale mój były pisał ją w czerwcu, więc...).
V
Jeny, ale mnie Marc denerwuje. Serialnie. Taki zuchwały palant, który myśli, że może ot tak sobie przyjść i zagarnąć Nelti dla siebie, z powrotem. Jakiś chory jest, czy co? Vazquez jaki zazdrosny, kurde, ja czuję, że wojna będzie między Markiem, Vazquezem i - oby - Allym. Bo ja kibicuję Ally'emu Moracie ;3 A Isco biedny z tą Sophie, mógłby jej nie okłamywać, a tak... No, może coś dobrego wyniknie z tej nocnej rozmowy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, buziaki ;) x
Barta myślał, że jego powrót sprawi, że w szkole w całości zostanie przywrócony stary porządek, a ty Nelti go zaskoczyła. Mam nadzieję, że nadal nie będzie mu ulegać ;)
OdpowiedzUsuń