Minęłam gabinet dyrektorki i nagle przystanęłam. Drzwi były uchylone i słychać było głosy w środku. Jeden z nich poznałabym nawet na końcu świata.
-Bardzo się cieszę, że wróciłeś i postanowiłeś ukończyć Amalię! - Nadawała dyrektorka.
-Trzeba kończyć to co się zaczęło - odezwał się męski głos i drzwi się otworzyły. Stanął w nich wysoki i bardzo przystojny brunet. Na sobie miał ciemne jeansy, białą koszulę i granatową marynarkę. Wyglądał bosko.
-Powodzenia - dyrka uścisnęła mu dłoń i wróciła do siebie. Wtedy on spojrzał prosto na mnie. Uśmiechnął się zawadiacko, a moje serce zaczęło bić jak szalone.
-Valentina - podszedł do mnie i wyciągnął ręce.
-Marc - rzuciłam mu się na szyję i utonęłam w jego uścisku. - Wróciłeś - szepnęłam.
-Tęskniłaś? - cmoknął mnie w policzek.
-Nie - odsunęłam się, bo nagle się ogarnęłam co ja tak właściwie wyprawiam. - Wcale. Możesz iść skąd przyszedłeś - warknęłam z zamiarem odejścia, ale chwycił mnie za rękę.
-Wróciłem, Nelti. Chcę wrócić na swoje dawne miejsce we wszystkim - świdrował mnie tymi swoimi tęczówkami, które teraz były szaro-zielone.
-Richie na pewno odda ci przewodnictwo w grupie dziedziców - syknęłam.
-Richard jest przewodniczącym? - zdziwił się.
-W czternastej klasie nie ma dziedziców. Rocznik 91 był reprezentowany tylko przez ciebie i Mirandę Kennedy, ale ona rok temu przeniosła się gdzieś do Szwajcarii. - Wyrwałam dłoń. - Richard co prawda nie jest najstarszym dziedzicem w szkole, ale zdecydowaliśmy, że on się nadaje do tego najlepiej.
-Chcę cię odzyskać, Nelti - objął mnie w pasie. - Tęskniłem za tobą. Jesteś miłością mojego życia - pogłaskał mnie po policzku.
-Masz refleks, Bartra - fuknęłam. - Teraz to się ustaw w kolejce - odepchnęłam go i powędrowałam na lekcje.
Usiadłam w ławce obok Isco, który rozmarzonym wzrokiem wgapiał się w Sophie. Pewnie mogłabym mu przed nosem zdetonować bombę i by się nie przejął o ile dym nie zasłoniłby mu pola widzenia.
-Co jest? - wyszeptał siedzący za mną Logan.
-Nic - burknęłam.
-No mów!
-Zgadnij kogo widziałam? - odwróciłam się do niego.
-Vazqueza bez spodni? - zażartował. Niedaleko nas siedział właśnie Vazquez, który nadrabiał drobne różnice programowe z powodu wymiany.
-Bartra wrócił - powiedziałam na tyle głośno, że siedzący obok nas wszystko usłyszeli. Morata od razu podniósł głowę znad zeszytu, zamyślony Vazquez przestał wyglądać przez okno, a Cara szturchnęła Richarda.
-Pierdolisz - syknął ten ostatni.
-Nie - pokręciłam głową i odwróciłam się do tablicy. - Żywy i prawdziwy Marc Bartra Aregall śmiga teraz po naszych korytarzach...
Alvaro Vazquez szedł sobie korytarzem podbijając piłkę. Nic nie robił sobie z zakazu grania w szkole. Teoretycznie nie grał, tylko się bawił, a to co innego. Jednak nie opanował futbolówki, która z brzękiem wpadła w lampę wiszącą u sufitu... Błysnęło, posypało się szkło i zapanowała ciemność.
-Cholera jasna, Vazquez! - warknęła Nelti, która właśnie wyszła zza załomu korytarza. - Czemu znowu ty?!
-Bloom, Vazquez, do mnie - zakomenderował woźny. Westchnęli ciężko i skierowali się za nim. Dziewczynie nawet nie chciało się tłumaczyć, że jest niewinna. Nic by to nie dało. Zawsze tak było. Kłopoty pojawiały się same w momencie, gdy oni we dwoje się gdzieś przypadkiem spotkali. Nelti wylewa sok na zabytkową książkę? Vazquez siedzi obok i już kara. Alvaro sprawdza lotność doniczek z okna na siódmym piętrze? Nelti z ciekawości zagląda mu przez ramię i oczywiście szlaban. Nauczyciele i obsługa widząc ich razem karzą ich na wszelki wypadek. Nawet jak w obecnej chwili nic razem nie zmalowali to na pewno zrobią to za chwilę, więc rachunek się wyrówna.
-Wrócił twój chłopak, cieszysz się? - spytał, gdy wychodzili z komórki woźnego z kolejnym szlabanem na koncie.
-To nie jest już mój chłopak - syknęła.
-Cieszysz?
-Nie interesuj się.
-Wprowadził się do naszej sypialni. - Wyszli na szkolny dziedziniec i nogi same poniosły ich do parku, gdzie usiedli na kamiennym murku nad stawem. Było ciemno i jedynie księżyc dawał nikłe światło.
-Dla mnie mógł nie wracać - szepnęła Nelti wzdychając głęboko.
-Nie tęskniłaś za nim?
-Na początku, potem zapomniałam. Jezu, Vazquez - jęknęła. - Miałam piętnaście lat. Pierwsze rozczarowanie miłosne i zapewne nie ostatnie. Świat mi się nie skończył i ziemia nie zatrzęsła. Poza tym nie rozumiem tego toku myślenia, że na niego czekam. Będąc z Moratą naprawdę mi na nim zależało, ale się skończyło. Wkurza mnie takie myślenie, które zapanuje teraz w szkole. Bartra był pierwszy i jak wrócił to wróci też do mojego serca. Zostawił mnie, bo kariera była ważniejsza, niech teraz spieprza do tej kariery - naburmuszyła się.
-Czyli mam szansę? - położył jej dłoń na ramieniu.
-Zerowe, kochanie - strąciła rękę. - Nie będę twoją zabawką co już ci powiedziałam.
-A jakbym chciał z tobą być? - spojrzał jej w oczy.
-Alvaro... Za duża jestem na bajki - uśmiechnęła się słodko.
-Wiem - przysunął się bliżej.
-Gdzie się tu pchasz, co? - pogłaskała go po policzku.
-Iskrzy, co? - szepnął i delikatnie cmoknął ją w usta.
-Uważaj, bo spowodujesz pożar - wstała i ruszyła w kierunku szkoły.
-Podejmę próbę - podążył w ślad za nią łapiąc ją za rękę.
-Tylko jedną? Słaby jesteś - wyrwała się.
-Próby - poprawił się i znów chwycił za jej dłoń.
-Brzmi ciekawie - uśmiechnęła się i aż do drzwi szkoły nie protestowała na jego dotyk. Potem spotkali Canalesa i od razu odsunęli się na bezpieczną odległość. Słodki Sergio był świetnym kumplem, ale nie od dziś było wiadomo, że był pierwszym plotkarzem w szkole. Przerastała go tyko Am.
Wszyscy kochają historie miłosne. Zwłaszcza te niczym z bajki. Piękna ona, piękny on... Zakochani... A jak coś ich jeszcze rozłącza to już w ogóle opowieść na miarę Hollywood!
Historię tej dwójki znał każdy uczeń Amalii, który uczył się w okresie 1997-2007. Marc Bartra, doskonale zapowiadający się piłkarz, przystojniak nie z tej ziemi, wszystkie dziewczyny go chciały, ale jego serce biło tylko dla Niej... Nelti Bloom, młodej zawodniczki karate. Pięknej niczym Afrodyta, zdolnej i bogatej. Gdy byli dziećmi wszyscy w koło mówili jaka to byłaby cudowna para. Sześcioletni Marc chodził z pięcioletnią Nelti po szkole za rękę. Troszczył się o nią, opiekował. Zbudzali powszechny zachwyt. Taka słodka, mała parka. Potem stali się doskonałymi przyjaciółmi, z biegiem czasu parą. Oficjalnie we wrześniu 2004 roku, gdy Marc miał trzynaście lat, a Nelti dwanaście. Rodzice obojga z rozczuleniem patrzyli na ten związek. Nie mieli nic przeciwko skoro dzieci były zadowolone. Gdy stali się nieco krnąbrnymi nastolatkami przeszli na inny poziom związku. Byli swoją pierwszą wielką miłością. Żadnych poważnych kłótni, niewiele sporów. Para idealna, dziedzice, milionerzy ze wspaniałą przyszłością. Gdy Nelti decydowała się na zmianę specjalności Marc bardzo ją wspierał. Przepytywał ją z kodeksów, sam uczył się prawa. Dzięki niemu zdała egzamin prawie na maksa. Sielanka skończyła się, gdy podczas wakacji w 2007 roku Marc zakomunikował swojej dziewczynie, że zdecydował się na wymianę do partnerskiej szkoły w Monachium. Po wielkiej kłótni się rozstali i słuch po młodym Bartrze zaginął. Nelti zbierała szlabany z Vazquezem, zaczęła chodzić z Moratą, wszystko sobie poukładała i wraca On, książę na białym koniu, Marc...
Co będzie z Vazquezem?
Czy Marc odzyska serce Nelti?
A może nastąpi nieoczekiwany zwrot akcji?
Rimani in contatto!
Besos, Am :*
Czyli zaczynamy to co lubię najbardziej :D
Komplikujemy, a atmosferę podgrzeje Am!
To taki niewielki prezencik na Święta :D Życzymy Wam z Moniiką, żebyście spędzili je z rodziną, w miłej atmosferze z mnóstwem jedzenia (moja Mamusia zrobiła siedem [7 !!!] rodzajów ciast, więc zaczynam ucztę, gdy tylko wrócę z rezurekcji).
To jak typujecie?
Nelti będzie z Vazquezem, Moratą a może Bartrą?
A Sophie? Wybaczy Isco czy wybierze kogoś innego?
VM :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCo ten Bartra sobie myśli, dwa lata go nie było (dwa, tak?), nagle wraca, i że może będzie wszystko po staremu? Że stara miłość nie rdzewieje? No niby nie rdzewieje, ale to było raczej zauroczenie, bo piętnaście lat... Nie wydaje mi się, żeby to była miłość ich życia. Vazquez... Nelti się nim bawi, zamiast on nią. Nie wydają się być dla siebie stworzeni, jako przyjaciele - ok, ale jako para mi nie pasują. Chociaż może akurat Alvaro jej jakoś zaimponuje i coś z nich będzie. Oficjalnie będę trzymać stronę Moraty, bo w końcu cicha woda brzegi rwie! On się nie pcha, byli razem, byli szczęśliwi, teraz są przyjaciółmi.. Może dawne uczucia powrócą :D Ach: kim jest AM?! (Będę o to chyba za każdym razem pytać xd)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, całuję, wenyy! :)
Wesołych Świąt! c:
Zapraszam do siebie na jedynkę :) [knotty-feelings.blogspot.com]
A ja głosuje na Nelti i Vazqueza:) mogą być ciekawa parą, a kto się czubi ten się lubi:)
OdpowiedzUsuńTeam Vazquez! :D
OdpowiedzUsuńno prosze, powrót Marca. tak mi sie troche jakby skojarzyło z Sereną z Gossip Girl, ale to raczej inna bajka XD przed Nelti trudny wybór. ja bym raczej na Bartrę nie stawiała. to przeszłość, za to Alvaro jak najbardziej widzę u jej boku. no lubie tego chłopaka, nooo XD
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
× para-siempre-fcb.blogspot.com ×