-Cara - syknęłam. - Weź to cholerstwo.
Moje łóżko stało między Sam i Cary. Samantha była jedynie moją dobrą koleżanką z roku, a Cara... Znajomość od małego dzieciaczka, dziedzictwo i potem burzliwy okres dorastania do czegoś zobowiązuje. Przynajmniej do jednego budzika, który stał na mojej szafce nocnej. Zazwyczaj to ona go wyłączała, chyba, że akurat była w domu to sama musiałam to robić.
-No - mruknął głos, który na pewno nie należał do panny Delevingne. Co prawda ta blond wariatka ma rano chrypkę, ale bez przesady! Nie ma tak grubego głosu! Mogłabym zastanowić się nad faktem czy obok niej nie śpi czasem Richard, ale nawet jeśli... Nie słyszałabym tego tak blisko! Gdyby nawet Logan zasnął obok mnie... Nie, Lerman nie ma takiej barwy.
Spokojnie i bardzo powoli otworzyłam jedno oko. Ktoś leżał obok mnie w granatowej jedwabnej pościeli (czyli jestem w sypialni chłopaków, bo w damskiej są czerwone). Nie jest to jednak powód do paniki. Czasem zasypiam u chłopaków z roku. Uczymy się do późna, gramy w jakieś gry czy po prostu gadamy. Norma. Ten ktoś spoczywający obok mnie miał ciemne włosy i był odwrócony do mnie plecami. Miał też na grzbiecie czarną koszulkę...
-Hej... - szepnęłam.
-Momento, uno momento - zamruczał. Moja prawa dłoń dotykała jego pleców, więc gdy mówił przeszły przez nią takie fajne drgania.
-Ej! - syknęłam.
-Powiedziałem, że moment - warknął po hiszpańsku. Człowiek rano odzywa się w swoim pierwszym języku, więc na pewno obok mnie nie spoczywa Logan (w sumie tę opcję wykluczyłam chwilę temu, ale jak to mówią: nadzieja matką głupich, nie?). Kogo znam kto jest Hiszpanem i mogę z nim spać? Isco odpada, bez przesady. Lubimy się, ale nie dopuściłabym go tak blisko. Nie mój typ. Morata? To prawdopodobne, w sumie nie raz i nie dwa spaliśmy w jednym łóżku, ale od pewnego czasu już tego nie praktykujemy.
Vazquez!
No tak! Nie ma to jak nagłe olśnienie! Przecież nie wiem jak skończyłam wczorajszy szlaban!
-Ej! - szturchnęłam go w plecy. Nie odezwał się, ale przekręcił do mnie przodem.
-Hmm...? - spojrzał na mnie jednym okiem. Niebieskie ślepie łypnęło na mnie spod powieki, a tęczówka zalśniła szelmowskim blaskiem. A to wszystko w odległości niespełna dwudziestu centymetrów...
-Co ja tu robię, Vazquez? - wysyczałam.
-Leżysz - padła odpowiedź, a we mnie się zagotowało.
-Ale ty jesteś odkrywczy! A czemu tu leżę?
-Bo już nie śpisz.
-Kurde! Vazquez! - wkurzyłam się.
-No co? - ziewnął, zasłaniając się dłonią.
-Gówno! - przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech.
-Cicho bądź. Chyba nie chcesz, żeby obudził się Canales i potem opowiadał swoją wersję wydarzeń w całej szkole. Popsuje ci reputację - uśmiechnął się bezczelnie. - Chyba, że już nie masz takiej dobrej jak przed rokiem. Wzorowa uczennica, wspaniała córka, cudowna dziewczyna, idealny chłopak - zacmokał z kipnął.
-Zazdrosny jesteś o Moratę? - wyrwało mi się zanim ugryzłam się w język.
-Morata to dla mnie żaden przeciwnik - szepnął z radością w głosie.
-Reputację psujesz mi ty odkąd się tu pojawiłeś - burknęłam wracając do tematu. - Czemu nie śpię u siebie?
-Bo wykazałem się odrobiną serca i przyniosłem cię do siebie. Nie chciałem cię budzić - dalej szczerzył się wielce zadowolony.
-Chyba już to ustaliliśmy, że ty nie masz serca! Teraz to wykazałeś się brakiem wyobraźni! Zaraz zaczną się lekcje, wszyscy się obudzą i jak stąd wyjdę!? - nadawałam.
-Usiądź i się rozejrzyj, marudo - westchnął.
Niechętnie zrobiłam co mówił i oniemiałam. W sypialni chłopców rocznika 91 nie było nikogo... Oprócz nas.
-Wyobraź sobie, wrzaskliwcu, że dziś mam dzień treningów indywidualnych, więc wstaję dopiero o dziewiątej rano podczas, gdy reszta o siódmej. Ubiegając twoje kolejne pytanie: tak, Canales już dawno wyszedł i powiedziałem co powiedziałem, żebyś się zamknęła. A, że moje łóżko jest w najdalszym kącie nikt nigdy się nie interesuje czy śpię czy nie. A już tym bardziej czy sam czy z kimś. Coś jeszcze chcesz wiedzieć?
-Nienawidzę cię - zerwałam się z łóżka i wyszłam. Nie było mnie już na niemieckim, a jak się nie pośpieszę to spóźnię się też na matematykę!
Szybko wzięłam prysznic, nałożyłam jeansy, biały t-shirt, bluzę i wybiegłam.
Nie byłam o czasie, ale nauczycielka nie skomentowała mojego nagłego pojawienia się w klasie. Usiadłam obok Cary i chwyciłam podręcznik. Nie wydawała się zainteresowana ani mną, ani lekcją. Rysowała jakieś bohomazy w zeszycie. Standard. Delevigne ożywiała się wyłącznie na swoich zajęciach ze specjalności aktorskiej. Reszty uczyła się na poziomie pozwalającym jej zaliczać testy. Jak na Amalię było to słabe, ale w zwykłej szkole byłaby orłem.
-Gdzie byłaś? - szturchnął mnie siedzący za nami Logan. Odwróciłam się do niego i spotkałam się wzrokiem z Richie'm, który siedział z nim.
-Lepiej nie pytaj. Mogłeś do mnie rano zadzwonić, żeby mnie obudzić - fuknęłam.
-Tam jest słaby zasięg - szepnął Richard i uśmiechnął się znacząco. - Ponoć.
-Gdzie? - Nie zrozumiał Logan.
-W bibliotece - odpowiedzieliśmy oboje. Wtedy ocknęła się Cara.
-Stanton, a co ty robisz w bibliotece? - zaśmiała się.
-Uczę się - odpowiedział patrząc mi w oczy.
-Czego? - prychnął Logan.
-Lerman, proszę do tablicy - zawołała nauczycielka. - Zrobisz przykład.
-Kto to? - spytałam Cary, żeby zmienić temat. W drugiej ławce obok Pedro siedziała jakaś obca dziewczyna.
-Helen. Jest nowa. Wczoraj przyjechała - odpowiedział mi siedzący przede mną Morata.
-Śpisz z nią w jednej sypialni i nie zauważyłaś? - zdziwił się Isco, który był jego sąsiadem.
-Nelti miała wczoraj szlaban, nie? - mruknęła Cara.
-Fakt! - pstryknął palcami Isco. - Z Vazquezem - uśmiechnął się. - Ale to i tak mogłaś ją zobaczyć...
-A ja gniłam na douczkach z francuza - westchnęła blondynka i nawet nie spojrzała na Alarcona.
-Nuda - przytaknął jej Ally.
-Wcale nie - oburzył się Isco. - Było bardzo fajnie. Sophie tak dobrze tłumaczy - wyszczerzył swoje kły. Zdziwiona spojrzałam na Moratę, który przekręcił oczami, a Cara włożyła palce do ust jakby miała wymiotować.
-Bloom - Richie kopnął w moje krzesło. - Może dziś chcesz się spocić? - spytał. Isco wytrzeszczył oczy, ale ani Cara ani Ally nie zwrócili uwagi na szczególny język Stantona.
-O której?
-20? Chyba, że znowu masz szlaban - zaśmiał się.
-Mała sala gimnastyczna przy basenie?
-Jak zawsze - puścił mi oczko i wrócił do rozwiązywania zadania.
Siedziałam podczas przerwy z Margot i Tracy na korytarzu i przeglądałam książkę z geografii. Niby to dopiero początek roku szkolnego, ale wolałam być przygotowana. W Amalii trzeba było uczyć się już od pierwszego dnia, więc tak robiłam.
- Canales jest słodki - zacmokała Tracy. Zamknęłam książkę i razem z Margot spojrzałyśmy na nią. Pierwszy raz w życiu usłyszałam od niej coś dobrego o jakimkolwiek chłopaku. Gdy zadałam się z Alarconem, dała mi taki wykład, że zachciało mi się wszystkiego.
- Niemożliwe - szepnęła do mnie Margot, a ja zachichotałam.
- Tracy, co z tobą? To facet, niemyślący facet.
- Sergio na pewno myśli! To słodziak nad słodziakami - oburzyła się, a ja przywaliłam sobie książką w czoło. Zwariuje tu z nimi!
- Isco non stop się na ciebie lampi, Sophie - zauważyła Holenderka. - On naprawdę się w tobie zadurzył.
- To ma problem - wzruszyłam ramionami. - Bo mnie już całkowicie przeszło. Mam go gdzieś.
- Oszukujesz siebie czy nas? - zapytała Tracy. - Na kilometr widać, że na niego lecisz! Wiesz, wszyscy to widzą.
- Nieprawda!
- Prawda - pokiwała głową Margot. - A wczorajszy francuski tylko to potwierdził. Oboje gapiliście się na siebie.
- Jesteście okropne - mruknęłam zła.
- Niech zgadnę, gadacie o Isco - dołączył do nas Oscar.
-Chciałbyś - przewróciłam oczami, wstałam z ławki i podeszłam pod klasę, gdzie stała już reszta.
-Logan, weź się ogarnij - sapnęła Cara.
-Dlaczego już musimy gdzieś jechać? - burknął brunet. -Ledwo przyjechaliśmy, nawet nie zagrzaliśmy miejsca, a wy już macie jakieś plany!
-A dlaczego nie? - prychnął Morata.
-Zamknąć się! - wrzasnęła Nelti. - Chcesz to pojedziesz, nie chcesz to nie pojedziesz. Czy to aż taka wielka filozofia? Grzej sobie to miejsce niczym kura gniazdo!
-A gdzie? - zainteresował się Richie.
-Do Austrii na weekend - odparła blondynka. - Bez sensu siedzieć w szkole. Będziemy tu gnić aż pięć dni w tygodniu. Należy się nam jakiś relaks.
-To dobry pomysł - mruknęłam cicho.
-Doskonały - podchwycił stojący obok Isco.
-Ty akurat powinieneś zostać w szkole - warknęłam w jego stronę, nawet na niego nie patrząc.
-Dlaczego? - zdziwił się Morata, który wszystko słyszał. - Ostro wczoraj cisnął!
-Na pewno ma jakieś braki w nauce. Francuski mu nie za dobrze idzie.
-Boże, to jest weekend! Odpoczniemy, zrelaksujemy się - jęknęła Cara. - Klasowo? - spojrzała na Richarda.
-Skoro Lerman nie chce to raczej nie - skrzywił się.
-Mogę jechać z wami? - jak z pod ziemi wyrósł Canales. - Lubimy się przecież, nie? - szturchnął Isco.
-Lubimy, ale nie jesteś z naszego rocznika.
-Ale to chyba nie jest problem - uśmiechnęłam się do blondyna.
-Żaden - odparł Richie.
-To my z Vazquezem - wyszczerzył się Canales.
-Kurwa - sapnęła Nelti.
-Luz - uśmiechnął się pod nosem Richard i objął brunetkę ramieniem. - Potem dogadamy szczegóły.
-To zapowiada się fajny weekend - szepnęłam pod nosem.
-Cudowny! - uśmiechnął się szeroko Alarcon.
-To ja idę zarobić szlaban - westchnęła Nel.
-Nie - Cara złapała ją za kaptur. - Jedziesz i nawet nic nie sapniesz, bo się zainteresuję nocą.
-Nelti, będzie fajnie - zwrócił się do niej Isco.
-Z tobą na pewno nie - warknęłam. Boże, jak on mi działa na nerwy. Jak nikt inny!
-Taaa - mruknęła i weszła do klasy.
-O co ci chodzi, White? - spojrzał na mnie Isco.
-O nic. Weź się w końcu odwal - przewróciłam oczami. - Jest tyle dziewczyn w szkole, a ty akurat uczepiłeś się mnie!
Odcinek numer trzy dla Was!
Obiecujemy, że będzie jeszcze ciekawiej :D
VM
Przybyłam, przeczytałam, zostaję! :) Zapłon mam bardzo szybki, ale dopiero teraz weszłam na GG i patrzę - nowa historia! Przeglądnęłam sobie bohaterów i byłam dość sceptycznie nastawiona, bo nikogo prawie nie znałam. Znaczy wiesz, później ogarnęłam, że nie mogę znać połowy bohaterów, bo są fikcyjni, ale to nic. Tak czy siak przeczytałam i podoba mi się to co czytam ;3 A szczególnie podoba mi się obecność Logana Lermana w tym opowiadaniu. Aaww, uwielbiam go. Chciałabym już po tych trzech rozdziałach skleić kogoś w pary, ale mi średnio idzie. Nie dość, że się trochę jeszcze gubię w nazwiskach, to nawet nie mam wyraźnych kandydatów! Lubię Valentinę, jak wspomniałam lubię też Logana ;dd Richie i Cara wydają się być też spoko. Ogólnie to wszyscy wydają sie być taką zgraną klasą, rocznikiem który się lubi, nie dostrzegam na razie żadnych odludków. Więc wyjazd do Austrii będzie tym bardziej interesujący. Wyjazd, na który mam nadzieję, Lerman się zdecyduje! Spora ekipa, dobra ekipa, musi być ciekawie. Czekam na kolejny rozdział, już na pewno do niego dotrę, dodam was sobie do obserwowanych ;dd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny, buźka! :) x
serio? Isco, Vazquez, Blondas i Alvarito w jednym? i jak Condessa próbuję sobie sama ułożyć kto z kim, kiedy i dlaczego, i nie powiem, coś mi świta.:)
OdpowiedzUsuńOby tak dalej :) Do następnego!