-Hej, White - wyszczerzył swoje białe zęby. Musiał jakoś ratować sytuację skoro już został odkryty.
-Hej - uśmiechnęła się.
-Nie masz lekcji? - wrócił do łóżka Nelti i wyjął kilka białych kwiatków.
-Źle się czuje i zostałam w pokoju.
-Bo wiesz - przysiadł na łóżku Tracy. - Oficjalnie mam trening - podał jej mały bukiecik, który szybko związał kawałkiem nitki.
-Spoko - wyruszyła ramionami. - Nic nie powiem.
-Dzięki! - odetchnął z ulgą. - Przynieść ci coś? Skoro i tak tu jestem mogę się jakoś przydać.
-Nie, nie trzeba. Poczytam sobie, a później się położę - uśmiechnęła się.
-Źle wyglądasz - skomplementował, ale w jego głosie słychać było troskę.
-Bo choruję na grypę, którą zwą Isco - jęknęła.
-Uuu... - zatroskał się. - Tak, słyszałem, że nasz grzeczny Isco nieco się rozbrykał przez wakacje - położył się na łóżku zakładając ręce za głowę. - Że też Cara z Richie'm nie wzięli go za łeb, gdy było trzeba... - zamyślił się.
-To jego sprawa.
-Jego czy nie jego, ale przez niego cierpisz. Jak to nie było nic głębokiego to ci przejdzie. Im głębszy kontakt fizyczny i psychiczny tym trudniej... - westchnął ciężko.
-Kontakt fizyczny to on miał z innymi. Widocznie mnie nie chciał - westchnęła odkładając książkę.
-Jeszcze znajdziesz kogoś fajnego! - usiadł i poklepał ją po kolanie. W tej samej chwili otworzyły się drzwi i stanął w nich Vazquez. Na jego ustach pojawił się cwany uśmiech, a oczy zalśniły groźnie.
-Sorry, że przeszkadzam. Szukam Nelti, ale widzę, że tu jej nie ma - powiedział i wyszedł.
-Szlag - sapnął Marc i wstał drapiąc się po głowie.
-Nie martw się. Zajmę się Vazquezem - powiedziała.
-Szkoda, że on chce zajmować się tylko Nelti - burknął. - Diabli mi go nadali - sapnął. - Dobra, trzymaj się i ani słowa o kwiatach! - puścił jej oczko i wyszedł. Musiał znaleźć Nelti przed Vazquezem!
Nelti siedziała na szkolnym dziedzińcu i uczyła się niemieckiego razem z Loganem. Pod drzewem niedaleko nich leżała Cara i Richie. Na nosach mieli zeszyty, ale służyły im one jako ochrona przed słońcem, bo smacznie drzemali.
Ze szkoły wyszedł właśnie Vazquez i zmierzał w ich kierunku. Podgwizdywał sobie i uśmiechał się wesoło. Nagle z budynku wybiegł Bartra. Ocenił odległość i ruszył biegiem. Nim ktoś zdążył zareagować rzucił się na Alvaro i zginęli w kłebie kurzu, bo szkolny dziedziniec był piaszczcysty, nie utrwalony żadną kostką czy kamieniem.
Słychać było różne jęki, przekleństwa i dziwne krzyki.
Richie usiadł i szturchnął Carę.
-Logan, zrób coś - szepnęła Nelti.
-Niby co? Wiesz ile oni potrafią ponieść na siłce, a ile ja? - prychnął.
-CO TU SIĘ WYPRAWIA?! - Ze szkoły wybiegła dyrektorka i kilka nauczycielek. Trener koszykówki i woźny rozdzielili dwóch walczących chłopaków i trzymali ich na pewną odległość od siebie. Vazquez miał podbite oko, a nosa płynęła mu krew. Bartra mógł się poszczycić rozciętą wargą i rozwalonym łukiem brwiowym. Obaj byli cali w kurzu i krwi.
-W tej chwili do lekarza, a potem do mojego gabinetu. Zadbam o to, żeby odechciało wam się bójek - groziła dyrektorka.
Marc nim ruszył do szkoły spojrzał na Nelti swoimi smutnymi oczami i poczłapał za Vazquezem.
-Bloom, Bloom - zacmokała Cara, która dotychczas z uwagą śledziła przebieg wydarzeń. - Co ty z nimi zrobiłaś? - zaśmiała się i znów nakryła zeszytem.
-Ja? - zdziwiła się Nelti.
-A co? Może ja? - zakpił Logan. - Przecież o mnie się nie bili.
-Trzeba potrenować z Bartrą. Coś stracił skuteczność - dodał Richie i też wrócił do poprzedniej pozycji.
-Nie... - szepnęła brunetka patrząc na drzwi szkoły.
-Tak - odpowiedziała trójka jej przyjaciół.
Męska przyjaźń jednak potrafi się skończyć, gdy w grę wchodzi kobieta, i to jaka! Brunetka, nogi do nieba, uśmiech niczym z Hollywood... Aż ciężko uwierzyć, że ta piękność woli specjalność prawa i karate niż aktorstwa czy modelingu. Rozkochała w sobie dwóch interesujących mężczyzn i stało się... Doszło do wymiany ciosów. Podbite oczy, rozcięte usta, rozbite nosy i brak rozstrzygnięcia, bo przerwano tę emocjonującą rozgrywkę. Miejmy nadzieję, że Nelti Bloom nie wybierze wcześniej jednego z nich, a Alvaro Vazquez i Marc Bartra dokończą co zaczeli. Oby!
Rimani in contatto!
Besos, AM :*
Canales wpatrywał się w ekran swojego telefonu i cmokał niezadowolony.
-Teraz to Am dowaliła - powiedział i usiadł na kanapie w saloniku swojego roku. W pokoju było kilka osób, ale najbliżej znajdował się Theo Sorel.
- Czemu? Co znów? - zapytał.
-Oj... Alvaro trochę się poszturchał z Bartrą i już wielka afera, że to przez Nelti. Przecież ona nie jest winna ich akcjom.
- Ja tam nie wiem - wzruszył ramionami. - Nie obchodzi mnie to, ale to pewnie tylko plotki.
-To jest Am! Ona wie wszystko - powiedział całkowicie powaznie.
- To chyba twoja ulubiona strona - przewrócił oczami.
-Bo jest o nas? Theo, uczysz się w najlepszej szkole na świecie, i gdy ją skończysz, że nie dość, że będziesz zajebiście dobry to i sławny! Przecież to czytają nie tylko uczniowe Amalii!
- A nie denerwuje cię to, że są tam pisane jakieś głupoty? Czasem to nie jest nawet prawda!
-Jak nie jest jak jest! To jest tylko podkoloryzowane. Vazquez i Bartra się pobili? Pobili! Przez Nelti? Przez Nelti!
- A przed chwilą mówiłeś co innego - Theo uśmiechnął się szeroko.
-Wcale nie! - oburzył się. - Poszło o nią, ale przecież to nie jej wina, nie?
- Sergio, nie gadaj tyle, tylko pokazuj co piszą o innych.
-O tobie nic, nie jesteś sławny - wyszczerzył zęby. - Chyba, że pobujasz się z kimś z 92. Tam laski są popularne. Nasze nie - dodał szeptem.
- Ale ja nie chcę być sławny! - oburzył się. - Tylko chce poczytać.
-Jakbyś był to pisaliby nawet o tym, że czytasz - pokiwał głową. - Proszę! - spojrzał na telefon. - Najlepszą drogą do zdobycia wiedzy jest nauka. Prawda stara jak świat, znana i praktykowana w równie starych murach Amalii. Uczniowie spędzają wiele godzin ślęcząc nad książkami, nie śpiąc, nie jedząc, nie mając prawie żadnego życia. Jednak nie wszyscy podzielają ten pogląd. Gdy jedni korzystając z pięknego jesiennego słońca uczą się na szkolnym dziedzińcu, drudzy leżą na zielonej trawce, zakrywając noski zeszytami, żeby móc się zdrzemnąć. A potem przychodzi do egzaminu i Lerman po całym tygodniu ostrej nauki dostaje 4+, a Delevingne i Stanton po całym tygodniu spania i leniuchowania dostają 4. Wnioski trzeba wysunąć samodzielnie. Rimani in contatto! Besos, Am - przeczytał.
- Nudy, Canales. Czasem już ty masz lepsze wieści! - szturchnął go łokciem.
-A myślisz, że skąd je mam? Czasem swoją wiedzę uzupełniam wiedzą Am! Jakbym ją poznał i byłaby dziewczyną to pewnie bym się w niej zakochał.
- Bylibyście dobraną parą - skinął głową.
-Zobaczę czy Vazquez żyje - wstał.
- Chyba sobie radzi. Ja się pokręcę po szkole i też przyjdę.
Wybaczcie czasowy poślizg, ale mam masę na głowie, a notki na tego bloga dodaję ja, a nie Moniika.
W ramach osłodzenia Wam czekania zdradzę, że nowe opowiadanie się już pisze :)
Mamy 4 notki! :D
A tu --> adresik
Wygląd odstrasza, ale bohaterowie są. Można coś już wywnioskować :D
Buziaczki :***
No proszę, no to tym razem chłopcy dostaną karę ;) Ciekawa jestem, kogo w końcu wybierze Nelti...
OdpowiedzUsuńHAHAHAHA, się pobili, hahhaa. Marc i Alvaro, co z was jełopy. To chyba nie jest zbyt dobry pomysł by zdobyć serce dziewczyny. To że wyeliminują siebie nawzajem to nie znaczy, że Nelti któregoś od razu zechce! (dalej trzymam stronę Ally'ego) (a na drugim miejscu trzymam Marca). Jak wnioskuję, Logan pilnie się uczy, a Cara i Richie oszukują, skoro cały tydzień tylko siedzą na dupie a potem dostają prawie taką samą ocenę jak Lerman... Logana to mi szkoda, jest taką ofiarą troche, a ja go tak strasznie strasznie strasznie lubię! Ech. Grypa zwana Isco to swietny teskt, hahaha. Czyżby Sophie stała po stronie Marca? I jeszcze wyobraziłam sobie parę Isco i Am. Okej, zamiast Am mam jakąś szarą plamę, bo nie wiem kim jest, ale to byłoby niezłe, dwójka największych plotkarzy razem ;dd Pozdrawiam i buźka! :)
OdpowiedzUsuń