poniedziałek, 2 czerwca 2014

13. Wykorzystywanie okazji.

Vazquez szedł sobie szkolnym korytarzem. Ręce trzymał w kieszeniach i cicho pogwizdywał. Skinął głową do kolegi z roku, Theo, który niósł naręcze książek i kierował się do biblioteki. Sam skręcił w lewo i udał się do saloniku rocznika 92. Bez pukania wszedł do środka i rozejrzał się uważnie. Na parapecie oparty o ścianę spał Lerman. Na twarzy miał jakiś podręcznik do aktorstwa. Alvaro doskonale wiedział, że teraz wszyscy mają zajęcia, jedynie ludzie ze specjalności aktorskiej mają wolne, bo odwołali im jakieś lekcje. Z rocznika 92 było tylko troje: Logan (którego oglądał), Cara (która własnie siedzi na małej salce gimnastycznej i czyta jakiś kodeks na głos, a Stanton ćwiczy karate) i Sophie... Która według jego śledztwa powinna być w swojej sypialni. Do końca lekcji zostało jeszcze 40 minut, więc miał mnóstwo czasu.
Zapukał do drzwi sypialni i czekał.
-Proszę - usłyszał jej głos.
-Hej - wszedł do środka. - Nie przeszkadzam? - wbrew swoim słowom usiadł w nogach jej łóżka.
-Nie. Coś się stało?
-Nie masz zajęć - uśmiechnął się szeroko.
-Ale i tak czytam - spojrzała na książkę.
-To przestań - odebrał jej tom i odłożył na stolik. - Chciałem pogadać - położył się obok niej i założył sobie ręce za głowę.
-O czym? - spojrzała na niego.
-Tak o wszystkim - westchnął.
-No to mów - uśmiechnęła się szeroko.
-Tęsknię za damskim towarzystwem, więc jestem - puścił jej oczko.
-Ale ja nie jestem taką dziewczyną, Alvaro.
-Ale jaką? Przyszedłem pogadać, posłuchać kobiecego paplania. Zawsze to jest bardziej naturalne niż w wykonaniu Canalesa - skrzywił się.
-No dobrze -wzruszyła ramionami. - Możemy pogadać.
-Jedziesz w weekend do Barcelony?
-Pewnie!
-Do domu Bartry, który prawie jego nie jest - warknął.
-Rozumiem, że ty nie jedziesz - westchnęła. - Ale jeśli zrezygnujesz, to on będzie miał przewagę.
-Nie rywalizuję z nim w niczym, więc nie wiem w czym ma mieć przewagę - uśmiechnął się delikatnie.
-A Nelti? - spojrzała na niego. - Widzę jak na nią patrzysz, Vazquez!
-Na ciebie też tak patrzę. Jak na dziewczynę. Ma to co mieć powinna, więc oglądam! Co mam niby robić? - roześmiał się.
-Jesteś typowym facetem - roześmiała się.
-Wspaniały komplement - złapał się za serce. - Ale - objął ją w pasie. - Skoro już przyszedłem, żadne z nas nie ma zobowiązań to może zostanę chociaż buziaczka? - zamachał rzęsami.
-Małego - szepnęła.
-Taa... - mruknął i wpił się w jej usta. Nie fatygował się przecież taki kawał na pusto.
-Zaraz może ktoś wrócić, Alvaro - odsunęła się od niego na chwilę.
-Tak - zerwał się, przekręcił klucz w zamku i wrócił. - Teraz zdążę zwiać przez okno - cmoknął ją w szyję.
-Teraz rozumiem dlaczego wszystkie dziewczyny do ciebie lgną - uśmiechnęła się i pogłaskała go po policzku.
-Może zechcesz wyjaśnić? - wsunął rękę pod jej koszulkę i zaczął głaskać ją po plecach. W tym samym czasie jego usta odnalazły jej i znów połączyły się w pocałunku.
-Jesteś chyba najbardziej pożądanym chłopakiem w szkole - mruknęła miedzy pocałunkami. - Uwierz mi, że wiem o czym mówię.
-Przesada - szepnął i skierował dłonie ku zapięciu jej stanika.
-Mówię prawdę!
-Nie - zaśmiał się w jej szyję i wprawnym ruchem rozpiął haftki.
-Nie znasz się!
-Znam - już miał zamiar przesunąć ręce do przodu, gdy za drzwiami usłyszał wrzask.
-CHOLERA JASNA, LERMAN! OKRADLI BY CIĘ, DZIECKO PODRZUCILI, A TY ŚPISZ! - darła się Cara.
-Odwal się! Całą noc się uczyłem! - odpowiedział jej Logan.
-Akurat co do tego nie mam wątpliwości, bo co mógłbyś innego robić? - zadrwiła Delevingne.
-Zdziwiłabyś się! Nel! Ona mnie upokarza! - poskarżył się.
-Daj mi spokój - dało się słyszeć przy samych drzwiach. - Jestem naprawdę zmęczona. Zrobiłeś zadania z matmy? Wytłumaczysz mi?
-Teraz?
-Tylko wezmę prysznic.
-Zaraz tu przyjdą - wyszeptała Sophie do Alvaro.
-Luz - poderwał się, cicho przekręcił klucz i położył się na wolnym łóżku obok. Znów założył ręce za głowę i przymknął oczy. Sophie w tym czasie też przybrała odpowiednią pozę. - Na brzuch - rzucił jej książkę, którą otworzyła i położyła na sobie.
-Ten idiota mógłby zostać ojcem i nawet by się nie kapnął - sapała Cara, gdy otwierała drzwi.
-Daj mu spokój. Spędził noc nad włoskim - odpowiedziała Nelti wkładając ręce we włosy i robiąc na nich okropny bałagan. Ciemne kosmyki zasłoniły jej widok, więc skupiła się na drodze i nawet się nie rozglądając poszła do łazienki.
-Siema, Vazquez - powiedziała Cara i podeszła do swojej szafy. - Zabieraj dupę, bo będę się przebierać.
-Chętnie popatrzę - wyszczerzył zęby.
-ZABIERAJ! - wrzasnęła.
-Jeszcze zobaczę - puścił jej oczko i nawet nie zwracając uwagi na  Sophie wyszedł. W saloniku musiał jeszcze zaczepić Logana, bo słychać było jęk, przekleństwo i śmiech Alvaro.
-Vazquez? - Cara spojrzała na Sophie z politowaniem.
-No co? - warknęła.
-Dobrze wiesz co.
-Jest lepszy od Isco, tyle - przewróciła oczami.
-Może w łóżku i tak, ale charakter... Kiciu, Isco miał odlot w wakacje. Zgłupiał chłopak od wolności, kasy i cipek. Chwilowe zaćmienie. Vazquez ma to na co dzień, więc nie ma nic chwilowego. To wyrachowanie... Ale tak - uśmiechnęła się sama do siebie. - Lubię go za to.
-Isco już nic dla mnie nie znaczy - wysyczała zła.
-To nie znaczy, że masz się oddawać Vazquezowi. Dla niego dziewczyna to tylko zabawka, ale rób co chcesz. Powiedziałam, sumienie mam czyste - zdjęła ciuchy i otworzyła szafę.
-Nie oddałam mu się!
-Nie zdążył biedny - zarechotała. - Kiedyś był szybszy, ale starość nie radość.
-A dajcie mi już święty spokój! - machnęła dłonią. - Chyba już trochę przeszłam.
-Isco to taki mały siusiaczek przy Vazquezie - dalej śmiała się nakładając spodnie i bluzkę.
-Skąd wiesz? - spytała Nelti, która stała w drzwiach łazienki owinięta tylko w ręcznik. Cara tylko uśmiechnęła się szelmowsko, ale nie odpowiedziała.
-Spałaś z nim? - zapytała Sophie.
-Kim? - spytała z niewinną minką.
-Z tym dupkiem!
-Ale którym?
-Isco - odparła szybko Soph.
-Nie muszę z kimś spać, żeby obejrzeć sobie to i owo - przekręciła oczami, ale szelmowski uśmiech nie schodził jej z ust.
-Jesteś dla mnie okropna! - Amerykanka zabrała do ręki jaśka i wtuliła się w niego. - Chciałabym o nim zapomnieć, ale nawet przy Vazquezie nie potrafię.
-Aleś sobie pocieszyciela wybrała - zakpiła Cara.
-Mało jest chłopaków w szkole? - spytała Nelti i usiadła na swoim łóżku. - Wystarczy się rozejrzeć - wyjęła czerwony lakier do paznokci i podała go Carze, która zaczęła jej malować paznokcie u nóg.
-Alvaro sam się nawinął - wzruszyła ramionami. - A ja chyba potrzebuje teraz bliskości.
-Cwany jest - blondynka szepnęła sama do siebie. - Nie doceniłam go - westchnęła. - Vazquez da ci tylko bliskość. Uczucia to nie dostaniesz, bo bydle ma tylko fiuta, serca brak.
-Rzecz w tym, że ja tego uczucia i tak bym nie chciała. Już raz się przejechałam.
-Ja nie raz i żyję - uśmiechnęła się Nelti.
-Canales dostał piłką w mordę - zakomunikował wchodzący Morata i położył się na łóżku Cary.
-Może w końcu przestanie roznosić plotki - sapnęła blondynka. - Nie dość, że Am to i on.
-Sergio jest słodki! - zaśmiała się Soph. - Wybaczcie, ale muszę już iść - dodała, kiedy za Moratą do sypialni wszedł Isco.
-Słaby jesteś - westchnęła Cara.
-Co? - nie zrozumiał Isco i usiadł obok Nelti.
-Vazquez prawie zaliczył Sophie - zaśmiała się.
-Zamknij się - syknęła Nel, a Ally zagwizdał.
-Co? - Alarcon pobladł. - Co?! - wrzasnął. - Jak on mógł?!
-Wziął co prawie dała - zacmokała blondynka.
-To czemu miał nie brać? Tylko głupi by nie korzystał - mruknął Morata.
-Zabije go!
-Jebnij się - Cara uderzyła go dłonią w czoło. - Palcem u nogi cię zdusi jak robaka.
-Zresztą, Sophie nie jest twoja i może robić co chce - dodał Ally.
-Nie masz prawa być złym - poparła ich Nelti.
-Jak to?! On wykorzystuje sytuację, bo Sophie jest na mnie zła, ale to ja powinienem być na jego miejscu! - jęknął Alarcon.
-Nudzi mnie to - westchnęła Cara i klęknęła przed Isco. Złapała go za ramiona i potrząsnęła energicznie. - Ogarnij się, pajacu! Ona nigdy nie będzie twoja!
-Będzie!
-Wychodzę - wstała. - To idiota. - warknęła i poszła.
-Ja naprawdę jestem w zakochany i w Barcelonie to udowodnię. Zobaczycie - pokiwał głową.
-Tak - Nelti spojrzała na Moratę, który wzniósł oczy do nieba.
-Idę pograć z Vazquezem w Fifę - wstał i ruszył do drzwi.
-Tylko spróbuj!
-Znaczy z Canalesem - poprawił się. - Tak - sapnął i zniknął za drzwiami.
-Tacy z nich przyjaciele - warknął Alarcon. - Wszyscy są tu pochrzanieni.
-Odpuść. Ona cię nie chce, a kiedyś trzeba umieć zejść z placu boju - powiedziała cicho.
-Ale ja naprawdę coś do niej czuje.
-Ale ona cię nie chce. Jeśli ją lubisz to uszanuj jej decyzję i daj jej spokój.
-Ale może zmieni zdanie, jeśli się postaram..
-Zaczynam rozumieć Carę - jęknęła i poszła do łazienki.
-Pójdę sobie poćwiczyć - machnął ręką.




Wybaczcie opóźnienie, ale straszny brak czasu :)

3 komentarze:

  1. No proszę, Vazquez i Sophie ;) Ciekawa jestem, jak to się rozwinie, czy coś z tego będzie, czy to tylko chwilowe zatracenie się :D

    OdpowiedzUsuń
  2. cześć :) zapraszam na rozdział 8 http://knotty-feelings.blogspot.com/search/label/Rozdzia%C5%82%208 zapraszam do czytania i komentowania xo

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem z ponad tygodniowym opóźnieniem, bo dopiero mam czas po sprawdzianowych tygodniach-killerach. No tak... Sophie. Czy ty naprawdę wolisz bliskość bez uczuć niż na odwrót? Dałabyś szansę Isco, Vazquez tylko szuka okazji, bo jest kurde seksoholikiem. Już wygląda nawet jakby sobie Nelti odpuścił! W Barcelonie będzie sie wobec tego działo, skoro Isco już planuje jakoś zaimponować Soph....

    OdpowiedzUsuń